Puchate – one milkną!

My tu już mamy któreś z rzędu pokolenie sikorek i wróbli, ktore wylęgły się w okolicy. Tu jest jedna wiśnia, która jest ptasią wiśnią. Co to oznacza? Pozwoliliśmy, żeby powój ją obrósł i tam jest wlaściwe siedlisko ptaków. One tam mają swoje miejsca, gdzie się chowają i wylęgają się młode. I co jest fenomenalne, dlaczego warto dbać na swój sposób o ptaki? Bo nie dajemy im niczego, czego nie powinno się dawać ptakom. Nie ma chleba, jakiegoś suchego czy spleśniałego. Dajemy im niełuskany słonecznik, który można dawać cały rok. To jest dla ptaków suplement do jedzenia, bo to nie jest ich podstawowe jedzenie. Kiedy sikorki wyprowadzają z gniazd małe, a są z reguły dwa lęgi - jeden jest wczesną wiosną, a drugi późnym latem - to tu, na tej gruszy i na gruszy tam, u sąsiadki, siadają maluchy, ktore trzepoczą skrzydłami. Krzyk i pisk jest taki, że nie slychać szumu Alei Niepodległości! To jest taki naturalny bufor. One krzyczą na rodziców, żeby im dali wyłuskany słonecznik!
I przychodzi taki dzień, że te maluchy, które są tak naprawdę już większe od rodziców, bo są tak puchate - one milkną! Jest cisza. Wtedy więcej ptaków się tutaj kłębi i już potrafią samodzielnie jeść słonecznik! Siadamy sobie wtedy z mężem i to jest lepsze od telewizji. My latem rzadko oglądamy telewizję, może jakieś programy informacyjne. Ale to jest najlepsza telewizja, jaką sobie można wyobrazić. One się już nas nie boją, przychodzą same. Mówimy, że to są nasze sikorki. One nawet tutaj przychodzą zimą.