Przychodzimy na działkę też zimą

Miałam dzisiaj nie przyjść na działkę. Wczoraj też mi się nie chciało przyjść, bo był duży wiatr. W domu mam loggie i to od zachodu więc się opalałam cały czas! Lekarz kazał mi na słońcu siedzieć. Na mojej działce dużo słońca nie ma, bo nie jest wystawiona na południe.

ROŚLINY NA DZIAŁCE

Teraz strasznie świerki lecą i trzeba ciągle sprzątać. Tutaj rośnie królowa bożego narodzenia, która ma czerwone liście i kwitnie dopiero w grudniu. Jak nie ma śniegu, to całą zimę są kwiatki. My przychodzimy na działkę też zimą, bo po co mamy siedzieć w domu. Przychodzimy na godzinę posiedzieć i popatrzeć. Mieszkamy tutaj blisko. Jak mąż papierosa w domu zapali, to go na działce gasi. W tym roku działka nie wygląda tak pięknie jak w zeszłym roku. Teraz była straszna susza, a ja byłam w szpitalu i nie mogłam tu często przychodzić. Wcześniej mieliśmy piękne astry, hortensje zielone i białe. Jakie piękne cynie rosły. Kiedyś mieliśmy też bardzo dużo warzyw. Dwa lata temu zasadziłam chyba z siedemdziesiąt sałat. Liście miały karbowane i takie pyszne! Ze trzy dni nie byłam na działce, bo padał deszcz, przychodzę – a tu takie dziury w liściach jak pięść! No i kto by to jadł? Oczywiście, że ślimaki ! W tym roku było suche lato więc i ślimaków na szczęście było mało.

HISTORIA DZIAŁKI I POPRZEDNI WŁAŚCICIELE

Jak ja przychodziłam na działkę w latach 60-tych, to byli tu sami tramwajarze. Tu tramwajarz, tam tramwajarz, a ja byłam obca. Ta kobieta, od której kupiłam działkę, też miała męża tramwajarza. Oni mieli na tej działce lepiankę jak z tej bajki „Był sobie dziad i baba, starzy oboje”. W tym miejscu stała ta lepianka, a oni sobie gospodarzyli na tej działeczce. W końcu mąż umarł, ona owdowiała. Ta pani wcale nie była taka stara, na imię miała Hania. Pomagałam jej pisać listy do biura matrymonialnego, bo ona nie umiała pisać. W końcu znalazła męża z Wilanowa z ogrodem i wtedy mi tę działkę sprzedała za 1000 zł. To było w 1970 roku, ale już od 1962 roku my jej tutaj pomagaliśmy. Tak więc tyle lat już mamy działkę i ja bym z tej działki nie zrezygnowała nigdy. Dopóki będę żyła, będę tu przychodzić, choćby nie wiem co.

SPRZEDAŻ PLONÓW

Ja kiedyś z działki żyłam. Wszystko tu kiedyś miałam: sałatę, marchewkę, wielkie pomidory malinowe, pietruszkę, selery i pory. Kapusty nie miałam, bo to się nie opłacało. A gruszek i moreli to było po 500 kg! Dwa lata temu też było bardzo dużo moreli, ale musieliśmy owoce zakopać, bo nikt nie chciał brać. A te owoce niepryskane więc można było z drzewa prosto jeść. Ludzie się skarżą, że tu są spaliny blisko i wolą pryskane ze sklepu brać. My nic nie pryskaliśmy nigdy. Papierówki jakie tu mieliśmy pyszne i brzoskwinie! Ja żyłam z działki. Teraz już ludzie tak nie przychodzą często na działki i nie kupują. Obok powstał ogród jordanowski, wyremontowali park Dreszera, są kawiarnie, lody, huśtawki więc ludzie wolą tam iść niż na działki. Kiedyś były tu ławki, ale je zlikwidowali.

BUKIETY

Bukiety robię głównie z miechówki i srebrników. Sąsiadka Jadzia na miechówkę mówi latarenki. Kiedyś na wiosnę zawsze robiłam bukiety z konwalii i sprzedawałam. Dobry pieniądz z tego był. Teraz też czasem powieszę na płocie, może ktoś kupi.

DOMEK

Domek mąż postawił. Wcześniej była ta lepianka po wcześniejszych właścicielach. Mąż sam zaprojektował i obyło się bez projektanta. Chciał postawić wyższy domek, ale wtedy nie było można budować wyższych. Z drugiej strony, po co nam wyższy, jak mamy piwnicę, strych, na którym trzymamy leżaki. Można powiedzieć, że to trzypiętrowy domek. Jest zrobiony z bali, w środku boazeria, a na zewnątrz jest obity deskami, dlatego w zimę jest całkiem ciepło.

Aleksandra Lasek, ROD Obrońców Pokoju

3