To jest działka mojej sąsiadki Marii. Ma domek w całości opleciony bluszczem. Zawsze myślałam, że to tylko taki front, a właściwy domek jest z tyłu. Jednak tak nie jest. Ten szary dach należy do drugiej działki. Niedługo nie będzie tulipanów, a z tych brązowych pęków zaczną wyrastać piwonie, wyznaczając nową linię wzdłuż tej zarośniętej ścieżki. Najbardziej pociągające w działce jest to, że ciągle można ją zmieniać. Duża koncentracja i zaangażowanie działkowca sprawia, że w końcu działkowiec staje się swoją działką, zostaje wchłonięty i przepada. Panią Marię widuję rzadko, może przychodzimy do ogrodu o różnych porach. Zwykle słyszę z jej działki grające radio. Lubię sobie wyobrażać, że znika w tym bluszczowym bunkrze, pije herbatę z mchu z jakimiś zielonymi ludzikami, w innym wymiarze czasu. Fajnie sobie wyobrażać, że każda działka tak ma.
This is a plot of my neighbour Maria. She has this intriguing hut entwined with ivy and I always thought it was just the front hut, and the right house is in the back but not. This grey roof belongs to the other plot. Soon there will be no tulips and peonies will start growing from those brown bunches, giving a new line along this overgrown path. The most appealing thing about allotment plot is that you can still change it (or it changes by itself). Focusing on it is associated with such a degree of commitment that the allotment holder eventually becomes his/her plot, is absorbed and gone. I rarely see Mrs. Maria, maybe we come to the garden at different times, but I usually hear radio playing on her plot. I like to image that she disappears in this ivy bunker, drinking moss tea with some green people and that there are different dimensions of time. I wonder if every plot has this.