Tak to się zaczęło, 5 lat temu na mokrych działkach w ROD Obrońców Pokoju zaczęliśmy poznawać warszawskich działkowców i spisywać ich historie. Był to czas uczenia się działkowego świata i wyłapywania autentycznych rekwizytów.
(z notatek, 2015-2016) Jesienią pojawił się pomysł, żeby fajnie spędzić czas w mieście i dowiedzieć się czegoś nowego o świecie. Tak powstał projekt badawczo-rozrywkowo-towarzyski. Przez kilka miesięcy, z grupą znajomych i przypadkowych nieznajomych, rozmawialiśmy z działkowcami i chodziliśmy po ogrodzie. Czasem było śmiesznie, czasem strasznie, szczególnie późnymi jesiennymi wieczorami. Robiliśmy wywiady, rejestrowaliśmy dźwięki działki, tworzyliśmy mapę ogrodu, wymienialiśmy się roślinami, gołębiarze wypuszczali dla nas swoje wyszwance. Poznaliśmy mnóstwo ciekawych ludzi. Czasami zdarzało się natknąć na osoby zupełnie nieciekawe, skrywające jakieś niepokojące emocje. Jednak było tak może dwa lub trzy razy, nie więcej. Niejednokrotnie omyłkowo ktoś zamykał nas w ogrodzie w ciemną zimową noc. Czas mija szybko, gdy siedzisz z działkowcem w jego domku, a on snuje historyjkę. Jedna z nich brzmiała tak:
Ten domek stoi tu już ponad 45 lat. Historia jego jest taka, że był to barak niemiecki i używało go wojsko podczas wojny. Naziści. Nie tu oczywiście. Został on przeniesiony z Borów Tucholskich. Z dużych baraków po wojnie porobili małe baraki kempingowe, do których przyjeżdżali ludzie na wakacje. Kiedyś to się za darmo jeździło! I tam w Borach był taki ośrodek wypoczynkowy w Zaciszu. Później ten ośrodek likwidowali i ja akurat się wtedy tak dogadałem, że zapłaciłem za ten barak 1500 zł. Oni rozebrali ten domek na części, a ja sam go z powrotem złożyłem tutaj"
Pewnego razu, kolega zostawił w biurze w Domu Działkowca torbę z ważnymi rzeczami. Musieliśmy koniecznie odnaleźć kogoś, kto nam otworzy biuro. Padał deszcz, było zimno i ciemno. Jedyną osobą, która mogłaby nam je otworzyć była pani prezes. Jakimś cudem udało nam się ją odnaleźć w którymś z mokotowskich bloków. Intuicja była po naszej stronie. W taki sposób późnym zimowym wieczorem wylądowaliśmy w pustym ogrodzie i po chwili maszerowaliśmy grupą, w milczeniu szybkim krokiem przez ciemne i wilgotne alejki. W ciemności widzisz kształty, a karłowate domki zaczynają przypominać odklejający się od ziemi kiosk Frugo, albo stare łupiny, pod którymi skręcają się od wilgoci pradawne wydania Działkowca, pachnie grzybem. Odzyskaliśmy rzeczy i tak naprawdę nic szczególnego się nie wydarzyło. Odwieźliśmy panią do domu. Zapach wilgotnych alejek i pulsujące kształty, wryły mi się w pamięć i zapamiętały jako świetna przygoda na działce.
Jeden z działkowców mówi, że jego działka jest utrzymana w stylu angielskim. Pozornie zaniedbana i pozostawiona przyrodzie, z podgniłym domkiem – warszawskim kioskiem z lat 50. Podczas kontroli zarządu, działka dostała ocenę niedostateczną. Ten angielski dziki stan utrzymywany jest od kilku dobrych lat. Jednak, gdy się dobrze przyjrzysz, jest porządek w tym chaosie. Działkowiec nazywa poszczególne krzaki, czasem je przycina, stara się, żeby roślina A nie rosła obok rośliny B, bo wie, jak to się może skończyć. Działkowiec ma swoje rytuały działkowe, którymi się z nami dzieli. Na drzewach zawieszamy tłuste kulki dla sikorek. Spod domku wyciąga cegły pochodzące ze starych fortyfikacji. Tak dowiadujemy się, że ogród powstał na wojskowych fortach zbudowanych przez rosyjskiego oprawcę w XIX wieku. Ile w tym prawdy, nie wiemy. Działki jednak nawiązują do swojej domniemanej obronnej przeszłości, poprzez nazwę „Obrońców Pokoju”. Ta militarność ogrodu zainspirowała Karolinę do zrobienia na działkach próby koncertu na walkie-talkie.
(6.07.2016) „W Obronie Pokoju”: radiowa transmisja dźwięków natury – ze środka ogrodu, na zewnątrz, za pośrednictwem wojskowych radiotelefonów walkie-talkie. Transmisję przeprowadzą radioamatorzy: Sebastian (znak wywoławczy SO5WB) oraz Tomasz (znak wywoławczy SQ8JMD) z istniejącego od ponad 60 lat Klubu Krótkofalarskiego SP5KAB.
Zdjęcia: Misia Turowicz
Grafika i logo : Karolina Zajączkowska, Zbiok Sławek Czajkowski